piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 1

 Wstałam jak zwykle o 7:00. Poranna toaleta nie zajmuje mi długo czasu, a poza tym do szkoły mam jakieś 10 minut bardzo wolnym krokiem. Już jutro koniec szkoły, a za tydzień będą moje urodziny, więc jestem trochę przybita. Może kiedyś opowiem wam tą historię, ale jeszcze nie czas na to. Powiem tylko tyle. Straciłam bliską mi osobę w moje 14 urodziny i od tamtej pory nie znoszę moich urodzin. Właściwie nie znoszę całego mojego życia. Wiem, że to przeze mnie. To wszystko moja wina.
Znowu stałam nad umywalką, a łzy kapały mi z oczu. Postanowiłam trochę sobie ulżyć i wyjęłam z kieszeni spodni mały woreczek z białym proszkiem. Nasypałam trochę na rękę i wciągnęłam. Poleciało mi z nosa trochę krwi, ale się nie przejęłam, bo za każdym razem tak się działo. Po kokainie od razu poczułam się lepiej. Serdeczny uśmiech zawitał na mojej twarzy kiedy spojrzałam w swoje odbicie. Po narkotykach wydawało mi się że jestem piękna.
Z racji tego, że było lato założyłam moje spodenki w stylu 'Galaxy' i białą bluzkę. Do tego wisiorek i mój outfit był gotowy. Moje długie włosy lekko zakręciłam na lokówce i pozwoliłam żeby delikatnie spłynęły mi po ramionach. Mój makijaż ograniczał się do podkładu, pudru i czarnej kreski na powiece. Delikatny, ale nadawał mojej twarzy seksowny wyraz.
Na dole spojrzałam na szafę z butami i wybrałam beżowe conversy z ćwiekami. W kuchni znowu leżała kartka od mamy i kilka banknotów. Pieniądze schowałam do kieszeni spodenek, a kartkę porwałam i wyrzuciłam do kosza. Wiedziałam co było na niej napisane... 'Przepraszam, musiałam wcześniej wyjść.'
Codziennie dostawałam od mamy pieniądze. Byliśmy bogaci, chociaż nie przesadnie. Zerknęłam na mojego iPhona w moim ulubionym, różowym casie. 5 sms-ów. Marta, Kaśka, Aldona, Daniel i Sebastian. Chłopcy pytali się co dzisiaj robię, Kaśka pytała czy nie pożyczę jej na wieczór sukienki, a Marta i Aldona, że będą czekać pod domem.
Wyjrzałam przez kuchenne okno żeby sprawdzić czy już są. Stały i machały do mnie. Uśmiechnęłam się i wybiegłam przez drzwi zamykając je w pośpiechu. Pocałowałam je w usta, bo byłyśmy jak siostry. Wiedziałyśmy o sobie wszystko, naprawdę. Znałyśmy się od zerówki i zawsze byłyśmy razem, przeżywałyśmy wspólnie wszystkie najlepsze chwile.
Do szkoły doszłyśmy 15 minut przed czasem. Siadłyśmy pod salą i zaczęłyśmy gadać:
- Jenny, co robisz w urodziny? - zapytała Aldona
- Nie mam zielonego pojęcia. Chcę, żeby minęły.
- Dlacz... Ach... Nie ważne...
- To może po prostu pójdziemy do klubu? - próbowała wybrnąć z sytuacji Marta
- Spoko, trochę procentów dobrze mi zrobi - uśmiechnęłam się
Całe lekcje dłużyły się niemiłosiernie. Na historii prawie bym zasnęła gdyby nie to, że baba znowu wydarła się na Daniela. Klasowy błazen i tyle.
Po lekcjach poszłam z dziewczynami do parku, bo pogoda była niesamowita. Spędziłyśmy tam siedząc na trawie następne pół dnia. Około 18 zaczęłyśmy wracać do domu.
W salonie zastałam mamę czytającą książkę z podkurczonymi nogami. Spojrzała na mnie zza okularów i poklepała miejsce obok siebie. Usiadłam:
- Co tam? - zapytałam
- Mam dla ciebie prezent. Wiem, że jeszcze tydzień do urodzin, ale im wcześniej tym lepiej. Proszę - wręczyła mi kopertę
- Co to?
- Otwórz, to się dowiesz.
Rozerwałam kopertę i moim oczom ukazał się bilet lotniczy do...

1 komentarz:

  1. bilet do??????????? swietny czekam na nn poinformuj mnie na twitterze @maja378

    OdpowiedzUsuń

Jeśli podoba ci się blog, zostaw po sobie ślad :) Z góry dziękuję :*